Archiwum 25 października 2005


paź 25 2005 ..::Późną nocą Szatan harcuje::..
Komentarze: 6
Pamietacie jak kiedyś napisałem opowiadanie o "zakonie prawdy pańskiej"? pewnie nie... obiecałem wtedy kontynuacje. Dziś ona nadchodzi ;] ze specjalną decykacją dla Palurien która mnie do tego natchnęła ;]

::Z głębi lochów zakonu nie dochodziły żadne dźwięki. Pomieszczenie w którym przebywał brat Nikodem było specjalnie wyciszone. Zadbał o to kiedy wchodził do zakonu. Było to miejsce w którym mógł uwolnić swoje myśli grając na gitarze elektrycznej. Kiedy był mały dostał ja od ojca w dniu swoich urodzin. Od tego dnia ojciec zaczął go uczyć. A po jego śmierci stała się najbliższym jego sercu przedmiotem. Dziś w tych szczególnie ciężkich dniach szczególnie dziękował ojcu za ten prezent. Mnich podniósł się powolnie z klęczek i podszedł do niewielkiego haczyka na ścianie który przeznaczony buł na bicz. Narzędzie którym wymierzał sobie dobrowolną pokutę. Z wieszaka ściągnął swój habit i nałożył go ostrożnie na siebie. Kiedy już włączył wzmacniacz i usiadł na skromnym stołku z gitarą w ręku, znów naszły go wspomnienia. Najmniej pożądane wspomnienia. Wciąż nie wiedział jak do tego doszło. Wczesnym popołudniem gnał, dość przyjemnie wyglądającą szosą swoim brązowym harleyu z symbolem przebitego krzyża na zbiorniku paliwa. Po najgłośniejszej i niestety nie do końca udanej manifestacji zakonu, musiał jak najszybciej udać się na miejsce spotkania. Tego dnia zginęło zdecydowanie za wiele osób. W czasie planowania wszystko wydawało się proste. Jednak kiedy znaleźli się już w Itaperunie ciągle cos nie wychodziło. I w dodatku ta bezgraniczna wiara tych ludzi. Gotowi byli na ślepo oddać swoje życie dla zabobonów. Właśnie kiedy analizował przebieg akcji, pękła opona. Mimo starań nie odzyskał panowania nad pojazdem. Kiedy uderzał w drzewo był pewien, że to już koniec.
Kiedy się obudził jedynym uczuciem był potężny ból głowy. Leżał na wygodnym łóżku w przyjemnie urządzonym pokoju. Na ścianach wisiały reprodukcje Van Gogha i Davinciego. Lampa stojąca w rogu koło łóżka oświetlała pokój delikatnym światłem. Spróbował się podnieść ale nie pozwolił mu na to wzmagający się ból głowy. W tym właśnie momencie do pokoju weszła kobieta. Miała około 25 lat, lekko kręcone włosy do ramion i wspaniałe kształtne piersi. Jej smukła sylwetka i piękny uśmiech robiły wrażenie na każdym mężczyźnie. – O już się obudziłeś. – jej głos był ciepły i życzliwy. – Powoli zaczynałam się martwić. – kobieta lekkim krokiem podeszła do łóżka i przyłożyła mu rękę do czoła. –Gorączka już Ci zeszła. To dobrze. A teraz wypij to. – Powiedziała, podając mu szklankę z mętną cieczą. – Co to jest? – zapytał niepewnym głosem. Dziewczyna uśmiechnęła się – nie martw się gdybym chciała cię otruć to już bym to zrobiła. To powinno złagodzić ból. – Faktycznie po tym dość szybko ból zaczynał ustępować. Kiedy już był w stanie się podnieść, zaprowadziła go do kuchni gdzie była już przygotowana kolacja. – Nazywam się Leticia. Mieszkam tu od urodzenia i jeszcze cię tu nie widziałam. Powiesz mi jak masz na imię? – Mnich spojrzał na nią niepewnie. Wciąż nie mógł się odnaleźć w tej sytuacji. – Niestety ale nie powinienem nikomu ujawniać moich personaliów. Mogło by to mieć poważne konsekwencje. – dziewczyna nachyliła się nad stołem uwydatniając swoje piersi. – Aaa... Więc jesteś tajnym agentem. – Zagadnęła rozochocona. Przez większość wieczoru próbowała się czegoś o nim dowiedzieć. A Nikodem starał się jak najmniej mówić. Po około dwóch godzinach powiedział jej wszystko co chciała. I bez większego zaparcia dał się odprowadzić do łóżka. Po drodze nie czół się najlepiej. Cały świat wirował mu przed oczami. Działo się z nim coś dziwnego ale nie umiał tego nazwać. Poza tym zdecydowanie zaczął za dużo mówić.
W sypialni postawiła go przed łóżkiem i delikatnie zaczęła ściągać z niego ubranie. Zrobiło mu się nieswojo kiedy zaczęła rozpinać jego pasek. Jednak z jakichś nieokreślonych powodów nie opierał się. Kiedy stał już całkiem nagi położyła go i zajęła się swoim ubraniem. Mnich nigdy wcześniej nie miał problemów z nadmiarem hormonów. Teraz jego reakcja była natychmiastowa. Krew błyskawicznie napłynęła w najwrażliwsze części ciała. Wiedział, że nie powinien tego robić. Ale działo się z nim coś dziwnego. Coś co pchało go w ramiona doznań cielesnych. Leticia potrafiła zadbać o mężczyznę nawet gdy ten był kompletnym nowicjuszem w tym temacie. Ta noc była naprawdę długa. I nigdy nie powinna się wydarzyć.
Kiedy obudził się rano miał nadzieje, to co działo się poprzedniego dnia i przez sporą część nocy było tylko snem. Niestety. Kiedy otworzył oczy był w domu tej kobiety. Nie czuł się najlepiej. A kiedy się podniósł poczuł mdłości które zmusiły go do powrotu do łóżka. Nie wiedział gdzie może być Letcia. Nagle usłyszał jakiś hałas w innym pomieszczeniu. Kobiecy pisk nakłonił go do walki z powracającymi mdłościami i próby wstania. Kiedy chwiejnym krokiem doszedł do drzwi pokoju od strony ogrodu wbiegło dwóch mężczyzn. Byli to jego współ bracia. Coś do niego mówili, jednak on przegrywając z mdłościami w uszach miał tylko szum. Chwile później stracił przytomność. Już w klasztornym szpitalu dowiedział się, że sytuacja zakonu jest nienajlepsza. Powinien nie opuszczać zakonu i uważać na Jeremiasza gdyż ma wyjątkowo paskudny humor.
Siedząc w swojej celi długo rozmyślał nad tym jak powiedzieć przełożonemu o zajściu z dziewczyną. Tym bardziej teraz kiedy sprawy w zakonie miały się nienajlepiej. Jego reakcja mogła by być bardzo burzliwa i nieprzyjemna. Wolał więc go w tej chwili dodatkowo nie denerwować a kiedy Jeremiasz ochłonie wyrzec mu całą prawdę. Teraz by nie zapomnieć o przewinieniu codziennie oddawał się biczowaniu. ::
kzmarch : :