wrz 13 2005

List (obiecane zadanie z j. polskiego)


Komentarze: 7
To był ciężki okres w moim życiu i na pewno nie zapomnę go nigdy. Pamiętam jak mnie złapali. Młody, zastraszony, fryzjer. Nigdy nie podejrzewałem, że co takiego może mnie spotkać. Władowali mnie z ulicy jak stałem prosto do wagonu pełnego innych nieświadomych ludzi. Wszyscy dookoła płakali przepychali się. Co poniektóry młody chojrak próbował uciec jednak kilka ciosów pałką prosto w twarz, krocze, brzuch i plecy szybko studziło ich zapał. Pilnujący nas SS-mani śmiali się tylko z naszej niemocy i bili jeszcze mocniej. A kiedy trafił się jakiś wybitnie ambitny młodzieniec dostawał z Lugera w plecy czy głowę a jego mózg rozbryzgiwał się na betonowej płycie peronu. Kiedy wszystkie wagony zostały już tak zapełnione że nie zmieściło się nawet małe dziecko pociąg ruszył powolnie w miejsce gdzie wszyscy mieliśmy spotkać nasze przeznaczenie. Kiedy pociąg znów zaczął zwalniać nie mogłem otrząsnąć się z szoku widząc napis „arbeit mah frau”. Kiedy nas „rozładowali” zostaliśmy obskoczeni przez doświadczonych więźniów którzy zabrali nam wszystko co mieliśmy przy sobie a Niemcy tylko się śmiali. Kiedy przeszedłem przez dezynfekcje dostałem swój pasiak i przydzielono mi pomieszczenie w którym było już piętnaście osób gdzie miejsca było najwyżej na sześć. Kiedy wchodziłem wszyscy patrzeli na mnie krzywo jednak nikt się nie odezwał. Jeden tylko najsilniej wyglądający wstał i pokazał mi moje miejsce pod ścianą koło miejsca do oddawania moczu. To były naprawdę ciężkie dni. Nikt nie odzywał się do mnie słowem. A ja tylko obserwowałem ich walkę o ochłapy chleba i jakiekolwiek materialne dobra. Nie przywiązywałem do tego większej uwagi aż do dnia w którym któryś z nich nie spróbował zabrać mojego kawałka. W tedy to poznałem co obóz robi z ludźmi. Jak potrafi ich zmienić. Za głupi kawałek chleba byłem w stanie rzucić człowiekiem w ścianę, zacząć okładać go po twarzy. Jego głową tak długo waliłem w mur aż któryś ze współ więźniów chwycił mnie za ramie i powiedział że już mu starczy. W tedy przeraziłem sam siebie uderzając głową tamtego w ścianę ze zdwojoną mocą przez co jego czaszka pękła i wypłynął z niej lepki płyn wymieszany z krwią. A człowieka który próbował mi przeszkodzić wstając kopnąłem mocno w brzuch żeby potem znów go uderzyć. Tym razem kolanem w twarz. Następnie rzuciłem nim o podłogę i zacząłem po nim skakać. Potem złapałem jego rękę zaparłem się o jego tułów i zacząłem ciągnąć z krzykiem na ustach „spróbuj teraz mi przeszkodzić”. Kiedy ręka straciła kontakt z resztą ciała do celi wbiegło trzech ss-manów z pałkami w rękach. To miał być mój koniec. Skatowany ogromną ilością ciosów nie byłem już w stanie się poruszać czułem tylko niemiłosierny ból z otwartych ran powodowanych kilkoma otwartymi złamaniami. Kiedy już miałem być powadzony do pieca pospiesznie kilku nowych Niemców zabrało mnie z grupą innych na peron a stamtąd mieliśmy być przewiezieni do innego obozu. To był mój szczęśliwy dzień. Leżąc na podłodze między nogami innych i w śród stratowanych ciał niemowląt których malutkie móżdżki wypływały wprost na moją twarz usłyszałem strzały. Już myślałem że jakaś grupa podpitych SS-manów znalazła sobie zabawę kiedy usłyszałem okrzyki w języku polskim „Uciekajcie! Szybko! Za mną!...” wtedy dwóch nieznajomych partyzantów złapało mnie pod ramię i wyniosło z wagonu. Tego okresu ze swojego życia nie zapomnę już nigdy.
kzmarch : :
Ollcia
16 września 2005, 08:28
Masakryczne. Mózgi, mózgi, mózgi, ble :> Ale całkiem niezłe i trzymające za serce. ;)
Bu...
14 września 2005, 19:47
Zgadzam sie co do ilości mózgów i szkoda że skupileś się na tylko jednej sytuacji z pobytu w obozie.
14 września 2005, 17:29
Popieram wypowiedź Zochy. Za dużo tych mózgów. Ale tak poza tym, to jak zwykle, bardzo dobre :)
Bart
14 września 2005, 14:27
ładnie, DOP :P. Pamiętem swoją kape za nie oddanie tego zadania :P
bello
13 września 2005, 21:35
a jaka dostales ocene? :>
Zocha
13 września 2005, 21:27
Ja jak zwykle pozostane bierna swoim komentarzom i powiem jedno byloby jeszcze lepsze gdyby nie powtarzajace sie co kilka zdan slowko \"kiedy\" i motyw rozlewajacych sie mozgow. Cos Ty sie ich tak przyczepil? A poza tym jest ok:)pozdrawiam
kici
13 września 2005, 21:07
dobre, trzyma w napięciu, można sie zaczytać

Dodaj komentarz