Archiwum czerwiec 2006


cze 15 2006 Zamienię psa na nieduże mieszkanie?!
Komentarze: 6

Znów was troszkę pomęczę.
Po pierwsze chce sprostować. To co było w ostatniej notce to w żadnym wypadku nie mój tekst. To fragment wyciągnięty z książki „Tkacz Iluzji”. Który mi wpadł w oko i go zamieściłem. Kolejna sprawa to jeszcze wcześniejsza notka. Tam znowuż było coś co wyszło ze mnie przypadkiem i możliwe że będzie wychodzić jeszcze. Jest to coś w stylu pamiętnika anielicy która została uwięziona przez człowieka którego jest aniołem stróżem. Dla lepszego zrozumienia tekstu polecam przesłuchać kawałek „Moja Angelika” Republiki.
A teraz coś o mnie.
Ostatnimi czasy robię wiele rzeczy których bym normalnie nie zrobił. Bywa ciekawe.
Możliwe że za niedługo zacznę chodzić na próby zespołu mojego wujka i kto wie, może do niech dołączę. Poza tym całkiem niedawno pozbyłem się pewnego uczucia. Może męczącego, może sentymentalnego... Nie wiem jak to nazwać. I przy okazji zatrzymania myśli na tym fakcie doszedłem do wniosku, że albo mi po prostu przeszło albo robię się coraz mniej czuły. I chyba stawiał bym na to drugie. Nie wiem czy się cieszyć czy nie. W każdym bądź razie coś we mnie się rusza. Ostatnio zacząłem też znowu intensywnie śnić. A z tego jestem bardzo zadowolony. Lubię śnić. Sny dają mi coś pozytywnego.
A na koniec coś o innych. Kilka dni temu Bello napisał do mnie na gadu żebym coś zamieścił. To zamieszczam.

*Głęboka, pełna żalu historia bociana autorstwa mistrza poezji i metaforyczno-cynicznej głupoty*
Na trawce zielonej
Siedzi sobie mróweczka
nóżki skrzętnie splecione
uśmiecha się do słoneczka

Mróweczko droga
w dupe wsadź sobie
ciasteczka...
bo to wiersycek bez
sensu jest deczka...

kzmarch : :
cze 07 2006 Tkacz Iluzji
Komentarze: 7
"Złapała mnie w sidła swych rzęs,
Zagrodziła drogę łzami,
Już nie odejdę stąd,
Już nie uwolnię się,
Jej warkoczem oplatany"
Tkacz Iluzji
kzmarch : :
cze 01 2006 Z pamiętnika anielicy...
Komentarze: 2
Nie wiedzieć czemu Fernando odrąbał mi dziś rano skrzydło.
Dziwne uczucie...
Bolało jak cholera ale tylko przez chwile...
Zaraz po tym dał mi coś przeciwbólowego...
I jakoś tak dziwnie się uśmiechał...
Było w tym coś obłędnego...
Ale całował wciąż tak samo namiętnie...

Przed chwilą próbowałam wzlecieć...
Bolało...
Najbardziej bolało jak spadłam na kamień i rozbiłam sobie kostkę...
Było sporo krwi...
Nawet nie przypuszczałam, że z głupiej kostki może być aż tyle krwi...
Ale Fernando zaraz to opatrzył...
Jego twarz znów była taka jak zawsze...
Przyjazna...

Za chwilę położę się spać...
Bez tego skrzydła będzie mi trudno znaleźć wygodną pozycję...
Ale Fernando będzie obok...
Tylko to się liczy...
Jutro znów spróbuję polecieć...
Może nie będzie aż tak boleć...
Już późno...
Idę spać...
...
kzmarch : :